Z hot dogiem nad grobem Babci

Dla wielu z nas 1 listopada to święto zadumy i modlitwy w intencji naszych bliskich, którzy odeszli. Odwiedzamy cmentarze i palimy znicze na ich grobach, wspominamy. Taka jest nasza tradycja. Jednak od kilku lat obchodom Dnia Wszystkich Świętych towarzyszą jeszcze inne atrakcje i z roku na rok jest ich coraz więcej. Mowa o straganach, które przyciągają uwagę osób odwiedzających nekropolie. Jest ich naprawdę cała masa. Po co? Sprzedają gofry, hot dogi, frytki, cukierki, lizaki, a nawet o zgrozo kolorowe baloniki, zabawki czy maski przedstawiające straszne postaci rodem z filmów grozy. To ostatnie oczywiście ma nawiązywać do Halloween. 

Wokół miejsca spoczynku naszych bliskich kwitnie handel i gwar, pachnie fast food, panuje hałas, usłyszeć można wrzeszczące dzieci, które próbują na coś naciągnąć rodziców, ponieważ kolorowe wystawy kuszą je zabawkami niestety wątpliwej jakości. Jednak jak mama nie chce niczego kupić to jest płacz i histeria. To wszystko dzieje się nad mogiłami naszych przodków i szczerze mówiąc cała ta oprawa wygląda niezbyt stosownie. 

Nie brakuje jednak amatorów przetwarzania pamięci o bliskich zmarłych w swoisty jarmark, przy stoiskach nie brakowało kupujących. Jednak są również tacy, którym Wszystkich Świętych kojarzy się świętem pamięci i zadumy, nie hałasu. Widać było ich niezadowolenie, przechodzili tylko machając niechętnie głowami. 

Odwiedzając cmentarz pamiętajmy jednak po co tam przychodzimy. Idziemy odwiedzić naszych bliskich, zapalić znicz na ich grobie, złożyć kwiaty, wspominać ich, uczcić ich pamięć. Nie idziemy kupić hot doga czy balona, to trochę nie na miejscu, pośpiech i hałas towarzyszy nam codziennie, w ten jeden dzień dajmy sobie szansę na chwilę ciszy i zadumy nad przemijaniem.